Puck – 4 dzień
Witam was na mojej fali! Dzisiaj na treningu było mokro. Wiało 5-6 w skali Beauforta. Nigdy jeszcze żeglowanie na takim wietrze nie sprawiało takiej radości. Woda wcale nie była zimna, z taką prędkością ślizgaliśmy po falach że … brakuje mi słów. Szczerze powiem, że jestem dumny z tego, że mogę być w klubie UKS Barnim Goleniów z trenerem Michałem Zerą. Woda się często lała do łódki, ale szybko ją wybierałem i cały czas zostawałem na fali. Na halsówce ciężko się trzymało szoty i ster, ale przetrwałem – i mogę być z siebie dumny że uprawiam taki sport. Z maluchów tylko zszedł mój brat Jakub, który w tym roku zaczął karierę jako żeglarz oraz jeszcze Wojtek Antoniak. Mój brat niestety po 20 minutach zrezygnował z treningu, ale liczy się to, że wogóle się odwarzył zejść na wodę przy takich warunkach i to jeszcze w jego wieku! Wojtkowi, Anii Pogodzie i mi trener kazał już spynąć do portu. Dziwi mnie to, że mała Olcia została na wodzie, a ja musiałem spłynąć do portu. Ona jest o rok młodsza ode mnie, 2 lata po mnie doszedła do grupy regatowej. Ale myślę że trener zawsze wie co robi. Po treningu byłem z rodzicami w restauracji. Rozmawiałem z tatą o tym, że gdyby był ten sam wiatr, tylko nie byłoby słońca i byłoby szaro na niebie, jak bym się czuł na wodzie. Człowiekowi się wydaje, że jest strasznie – a wiatr się przecież nie zmienia. Potem grupa już przyjechała, a ja nie jadłem nic już na obiad, bo jadłem wcześniej. Ale oczywiście z deseru nie zrezygnowałem Dzisiaj nie było już gier i zabaw na świeżym powietrzu, za to sami spędziliśmy czas przed domem i graliśmy w piłkę nożną. I tak szybko ten czas leci…